Wielu ludzi uważa, że stosowanie przemocy w rodzinie od czasu do czasu jest wręcz wskazane i nikogo nie powinno to obchodzić. Dopiero gdy nasilenie tego rodzaju zachowań staje się duże i widoczne dla osób z zewnątrz, zostaje przez społeczeństwo rozpoznane jako przemoc i – napiętnowane.

W 2004 roku Instytut Psychologii Zdrowia na zlecenie Urzędu m.st. Warszawy zrealizował projekt badawczy „Zjawisko przemocy domowej na terenie m.st. Warszawy”. Badanie przeprowadzono na losowej, reprezentatywnej próbie 1000 dorosłych mieszkańców stolicy. Głównym jego celem było dostarczenie informacji o postawach, zachowaniach i doświadczeniach warszawiaków związanych z przemocą w rodzinie.

Informacje demograficzne

Nieco ponad połowę badanych stanowiły kobiety (54,6%). Średnia wieku wynosiła 46 lat. Szczególnie istotne przy charakterystyce demograficznej jest zwrócenie uwagi na cechy stanowiące o statusie socjoekonomicznym (wykształcenie, przynależność do grupy społeczno-zawodowej, dochody), ponieważ uważa się je za warunkujące występowanie przemocy w rodzinie.

Najwięcej respondentów posiadało wykształcenie średnie (40%). Wykształcenie wyższe miało 22,5%, licencjackie – 5%, a pomaturalne – prawie 8%. Osoby z wykształceniem zasadniczym zawodowym stanowiły 12% badanej grupy, szkołę podstawową ukończyło 7% ankietowanych.

Wśród badanych najwięcej znalazło się emerytów (22%), natomiast wśród aktywnych zawodowo najliczniej były reprezentowane grupy pracowników fizyczno-umysłowych (14%), pracowników administracyjno-biurowych, mistrzów, techników (12%), osób wykonujących zawody twórcze, samodzielnych specjalistów z wyższym wykształceniem, kierowników średniego szczebla (9%) oraz prywatnych przedsiębiorców (7%). Odsetek bezrobotnych wynosił niespełna 6%.

Prawie połowa ankietowanych deklarowała, że w ciągu ostatnich 3 miesięcy poprzedzających badanie średni miesięczny dochód netto na osobę w ich rodzinie wynosił powyżej 900 zł (44%).

Status socjoekonomiczny mieszkańców Warszawy można więc określić jako odbiegający od średniej krajowej: są lepiej wykształceni, lepiej zarabiają, a odsetek bezrobotnych jest tutaj trzykrotnie niższy niż w innych częściach kraju. Czy jednak oznacza to, że w ich życiu rodzinnym rzadziej pojawia się problem przemocy?

Trudne pytania

Problematyka negatywnych zjawisk występujących w rodzinie stanowi niełatwy temat badawczy, głównie ze względu na to, że ludzie często ukrywają, nawet przed samymi sobą, fakt istnienia w ich życiu rodzinnym napięć, konfliktów i innych trudności. Dlatego też rozmiary zjawiska przemocy domowej diagnozowano na dwa sposoby: pytając respondentów bezpośrednio o ich własne doświadczenia stosowania i doznawania przemocy oraz pośrednio – o znane im przypadki osób krzywdzonych w rodzinie.

Najczęściej wskazywano na znajomość przypadków dzieci zaniedbywanych przez rodziców – brudnych, źle odżywionych (38%) . Bardzo liczne były też wskazania dotyczące bitych przez partnera kobiet. W populacji ogólnej mieszkańców Warszawy 36% osób deklarowało, że zna co najmniej jedną kobietę bitą przez partnera. Nieco wyższy był odsetek takich osób w badaniu przeprowadzonym przez CBOS w roku 2002 na reprezentatywnej próbie Polaków (38%). Rozbieżności te nie są duże, można więc sądzić, iż przemoc wobec kobiet na terenie Warszawy ma zasięg zbliżony lub nieco mniejszy niż na terenie całego kraju.

Najrzadziej – choć odsetki tu też były wysokie – mówiono o starszych osobach okrutnie traktowanych przez dorosłe dzieci (24%).

On ją, a ona jego

W tabeli 1. przedstawiono wyniki dotyczące bezpośrednich doświadczeń respondentów z przemocą w ich związkach. Najpowszechniejszą formą przemocy była przemoc psychiczna. Prawie co trzeci badany był wyzywany przez partnera (32,9%), a co piąty poniżany (19,5%).

Tabela 1. Rozmiary przemocy partnerskiej wśród warszawiaków (%)


Przemoc fizyczna w lżejszych formach ma również bardzo szeroki zasięg: co siódmy badany (16%) był popychany lub szarpany przez partnera, co dziesiąta osoba deklarowała, że zdarza się to rzadko (raz w roku lub rzadziej). Należy jednak podkreślić, że dla ponad 3% kobiet jest to właściwie doświadczenie dnia codziennego (co najmniej raz w miesiącu). Jednocześnie tylko co jedenasty badany (9%) odpowiedział, że sam zachowywał się w taki sposób wobec partnera. Podobne rozbieżności występowały w przypadkach innych form przemocy – wyższe były odsetki ofiar niż sprawców. Zjawisko to jest szczególnie ciekawe w kontekście płci, zwłaszcza jeśli chodzi o bicie. Podobny jest odsetek kobiet i mężczyzn, którzy przyznają się do bicia partnerów (wśród kobiet jest o 0,2% więcej sprawców), natomiast wśród kobiet jest ponad dwukrotnie wyższy wskaźnik ofiar bicia. Może to świadczyć o tym, że mężczyźni znacznie rzadziej przyznają się do swoich zachowań niż kobiety, ale to kobiety są krzywdzone z większą częstotliwością i bardziej dotkliwie. Dwie kobiety na sto były bite co najmniej raz w miesiącu (i jeden mężczyzna na stu), a trzy na sto – kilka razy w roku (i dwóch mężczyzn na tysiąc).

Za taką interpretacją przemawiają również dane z instytucji udzielających pomocy ofiarom przemocy. Z informacji Biura Służby Prewencyjnej Komendy Głównej Policji wynika, że wśród ofiar przemocy domowej znacznie więcej jest kobiet niż mężczyzn, natomiast wśród sprawców zdecydowanie przeważają mężczyźni. I tak na przykład w roku 2002 przeprowadzono, zgodnie z procedurą „Niebieskich Kart”, prawie 96,5 tys. interwencji dotyczących przemocy domowej. Wśród ofiar znajdowało się 58% kobiet, 23,6% dzieci do lat 13, 12,5% małoletnich w wieku 13-18 lat i tylko 5,6% dorosłych mężczyzn. Odwrotne proporcje występowały w odniesieniu do sprawców – prawie 96% z nich stanowili mężczyźni.

Przemocy fizycznej ze strony partnera doświadczyło 18% badanych kobiet spośród tych, które były w związkach. 9,3% z nich doznało jednego z trzech wymienionych rodzajów fizycznej agresji, 2,9% dwóch, a 5,8% kobiet było zarówno policzkowanych, szarpanych, popychanych, jak i bitych. Dane te są nieco wyższe niż w ogólnopolskim badaniu przeprowadzonym przez CBOS w 2002 roku, jednak wówczas pytano, czy w małżeństwie zdarzyło się, że partner/ka uderzył/a osobę badaną.

Jednocześnie 16,8% mężczyzn przyznało, że ich partnerka stosowała wobec nich przemoc fizyczną: 11,4% mówiło o jednym rodzaju, 2,5% o dwóch, a 2,9% o wszystkich trzech wymienionych zachowaniach (policzkowanie, szarpanie, bicie).

Alkohol a przemoc

Wyniki badania potwierdzają częste współwystępowanie przemocy domowej z nadużywaniem alkoholu. Osoby, które deklarowały doświadczenia z przemocą w związku, poproszono o określenie, czy takie sytuacje miały związek z alkoholem. Ponad połowa ofiar przemocy odpowiedziała, że zależności takie występowały zawsze lub czasami. W przypadku policzkowania i bicia odsetki te były znacznie wyższe i sięgały około 80%. Istotne jest, że kobiety znacznie częściej niż mężczyźni mówiły o tym, że sytuacje, gdy były krzywdzone (zwłaszcza bite lub policzkowane) zawsze miały związek z alkoholem. Ponad połowa kobiet, które przyznały się, że były bite przez partnera (55%), stwierdziła, że zdarzenia te zawsze miały związek z alkoholem, a kolejne 25% odpowiedziało, że czasami.

Natomiast jeśli chodzi o stosowanie przemocy wobec partnera, mężczyźni częściej wskazywali, że czasami miało to związek z alkoholem. Kobiety częściej stwierdzały, że sytuacje, kiedy to one atakowały partnera – nigdy nie miały związku z alkoholem.

Relacje zarówno ofiar, jak i sprawców pokazują więc, że agresorami pod wpływem alkoholu stają się przede wszystkim mężczyźni. Niemniej jednak fakt, że co piąta bita osoba odpowiedziała, że do tej formy przemocy w jej związku dochodziło bez obecności alkoholu, sugeruje, że przemoc domowa nie dotyczy jedynie tzw. rodzin patologicznych, za które powszechnie uważa się rodziny z problemem alkoholowym. Wskazuje to na konieczność rozszerzenia w świadomości społecznej terminu „rodzina patologiczna” i zwrócenia uwagi na występowanie destrukcyjnych zjawisk również w rodzinach uznawanych za „dobre” czy „normalne”.

Zachowania wobec dzieci

Warszawiacy najczęściej przyznawali się do stosowania wobec swoich dzieci przemocy psychicznej oraz dawania klapsów. Przemoc emocjonalna nie jest tak rozpowszechniona jak klapsy (68%), ale do obwiniania i pretensji do dziecka przyznawało się 29% rodziców, 14% ośmieszało i poniżało swoje dziecko, a 40% stosowało przemoc werbalną (krzyk, wyzwiska, przekleństwa).

Takie zachowania jak szarpanie, potrząsanie dzieckiem, ciąganie za ucho, włosy czy sprawienie solidnego lania dotyczą prawie jednej piątej badanych. Odsetek osób, które przyznawały się do sprawienia dziecku solidnego lania wynosił prawie 18%, chociaż większość wskazań dotyczyła sporadycznych tego typu zdarzeń.

Prywatna sprawa rodziny

Zjawisko przemocy domowej ma bardzo długą historię, jednak działania wobec niego pojawiły się stosunkowo niedawno. Nagłaśnianie problemu w mediach, prowadzenie kampanii informacyjnych niewątpliwie stopniowo zmienia świadomość społeczeństwa w tej kwestii. Wydaje się jednak, że nadal znaczna część społeczeństwa posługuje się pewnymi stereotypami, lekceważącymi rangę problemu i utrudniającymi radzenie sobie z nim. W przeprowadzonym badaniu zapytano o kilka takich przekonań dotyczących rodziny i przemocy domowej (tabela 2).

Tabela 2. Przekonania dotyczące rodziny i przemocy domowej (%)


Warszawiacy najczęściej zgadzali się z opinią, że nikt nie powinien wtrącać się w prywatne sprawy rodziny. Odsetek takich osób wynosił 37%. Jednocześnie trzy czwarte badanych, zapytanych o to, kto powinien interweniować w przypadku okrutnego traktowania dziecka przez rodziców, odpowiedziało, że każdy, kto o tym wie, a tylko 1% – że nikt. Można więc przypuszczać, że respondenci często mieli na myśli sytuacje dnia codziennego, a wielu z nich dopuszcza jednak możliwość interwencji z zewnątrz, gdy w grę wchodzi krzywdzenie któregoś z członków rodziny.

Warszawiacy znacznie rzadziej niż mieszkańcy całego kraju, badani w roku 1999 przez OBOP, uważali, że lepiej nie wtrącać się, bo potem można mieć kłopoty. Można przypuszczać, że zaszły tu zmiany i społeczeństwo jest bardziej skłonne do pomagania innym niż kilka lat wcześniej.

Pewne mity dotyczące bezpośrednio przemocy w rodzinie znajdowały na ogół poparcie na poziomie kilkunastu procent. Wskaźniki te można uznać za wysokie, a w niektórych przypadkach nawet za bardzo wysokie. Ponad jedna piąta warszawiaków (21,3%) uznała, że rodzice mogą ukarać dziecko w każdy sposób, który uznają za stosowny, prawie co siódmy badany uważał, że istnieją okoliczności usprawiedliwiające przemoc w rodzinie, a co szósty, że bite kobiety są za nią współodpowiedzialne. Aż 10% respondentów żywiło przekonanie, że przemoc jest tylko wtedy, gdy występują ślady pobicia.

O ile sposób myślenia osób doświadczających przemocy ze strony partnera nie odbiegał zasadniczo od poglądów pozostałych badanych, to sytuacja wyglądała inaczej w odniesieniu do sprawców przemocy, niezależnie od jej rodzaju. Osoby, które częściej przejawiały agresję wobec partnera, również częściej posiadały stereotypowe przekonania na temat przemocy w rodzinie. Związki te były bardzo wyraźne w przypadku osób stosujących przemoc fizyczną, jednak grupy sprawców były bardzo niewielkie liczebnie. Wyciąganie jednoznacznych wniosków w tej sytuacji nie jest więc w pełni uzasadnione. Niemniej uwagę zwraca np. dwukrotnie wyższy odsetek respondentów uważających, że bite kobiety są współodpowiedzialne za przemoc w rodzinie wśród osób, które biły partnerów często lub bardzo często (33%) niż wśród tych, którym podobne zachowania nigdy się nie zdarzyły (16%).

To nie jest przemoc

Respondentom przedstawiono też kilka zachowań i poproszono o określenie, czy ich zdaniem jest to przemoc, czy też nie, oraz czy znajdują one usprawiedliwienie (tabela 3).

Tabela 3. Postrzeganie przemocy (%)


Osoby badane wykazywały skłonność do nazywania przemocą daną sytuację w zależności od częstotliwości jej występowania. I tak np. jednorazowe spoliczkowanie 15-letniego dziecka zostało uznane za przemoc przez 40% badanych, natomiast powtarzające się takie zachowanie przemocą nazwało dwukrotnie więcej osób (80%). Jednak co jedenasty respondent (9,3%) uważał, że nawet wielokrotne policzkowanie dziecka nie jest przemocą.

Podobna sytuacja odnosi się do obrzucania współmałżonka obraźliwymi przekleństwami i poniżającymi wyzwiskami. Co trzecia osoba uważała, że istnieją okoliczności usprawiedliwiające jednokrotne spoliczkowanie 15-letniego dziecka (33%) oraz jednokrotne obrzucanie obelgami współmałżonka (31%). Powtarzalność tych aktów daje się usprawiedliwić w opinii kilku procent respondentów.

Rodzice, którzy uznawali, że istnieją okoliczności usprawiedliwiające spoliczkowanie dziecka (jedno- i wielokrotnie), częściej stosowali przemoc w różnych formach wobec swoich dzieci. Natomiast osoby, które skłonne były usprawiedliwiać obrzucanie małżonka wyzwiskami (jedno- i wielokrotnie), częściej przejawiały agresję wobec swoich partnerów niż respondenci, którzy nie znajdowali takich usprawiedliwień.

Jednak to, czy badani postrzegali wymienione sytuacje jako przemoc, czy też nie, znajdowało znacznie mniejsze przełożenie na ich zachowania zarówno wobec partnerów, jak i dzieci – w stosunku do innych bliskich postępowali w zbliżony sposób. Oznacza to, że decydującą kwestią jest to, czy w mniemaniu sprawcy ma on prawo do wymierzenia kary partnerowi lub dziecku, a nie to, jak nazwie takie zachowanie.

Po pierwsze – edukować

Uzyskane wyniki wskazują na stosunkowo niski poziom świadomości społecznej w zakresie przemocy w rodzinie. Znaczna część respondentów nie wie, co jest przemocą, a co nią nie jest i akceptuje zachowania będące przemocą, bo nie postrzega ich w tej kategorii. W wynikach badań można znaleźć szereg przykładów, mówiących o tym, że w populacji warszawskiej występuje stosunkowo znaczne przyzwolenie na stosowanie przemocy. Wielu badanych uważa, że stosowanie przemocy w rodzinie od czasu do czasu jest wręcz wskazane i nikogo nie powinno to obchodzić. Dopiero gdy nasilenie tego rodzaju zachowań staje się duże i widoczne dla osób z zewnątrz, zostaje przez społeczeństwo rozpoznane jako przemoc i napiętnowane.

Skala zjawiska przemocy domowej niewątpliwie wymaga rozwijania systemu pomagania osobom doznającym przemocy. Jednak równie ważne są także działania edukacyjne, prowadzone już na poziomie szkoły podstawowej, ponieważ sposób myślenia o tym problemie, jaki istnieje obecnie, będzie skutkował pojawianiem się nowych ofiar i sprawców.

 

Autor artykułu: Katarzyna Kurza

 

źródło: Instytut Psychologii Zdrowia